Byłaś piękna jak wiosna
Blog: Jaskółka

Byłaś piękna jak wiosna (BJ8)

Kochana Ivo

Drzewa były w łagodnej, wiosennej szacie. Byłaś piękna jak wiosna. Gdybym nie wiedział tego, co już mi powiedziałaś, zapytałbym, czy chcesz być ze mną. Nie śmiej się, Iva, Twój wierny przyjaciel kocha Cię, cokolwiek postanowisz. I podziwia Twój czar.

Powiedziałaś niedawno żartobliwie, że chcesz być dla mnie dobra, abym Cię nie przedstawił źle w książce. Jesteś Kochanie, dobra, nawet gdy o tym nie wiesz.

A jeśli już idzie o sylwetkę bohaterki (w tej książce, która tak Cię interesuje), to rysuje się dobrze, pozytywnie, choć oczywiście w takiej powieści nie może to być portret w pełni psychologiczny. Prawa gatunku powieściowego zmuszają do różnych ograniczeń.

Iks Igrek Zeta ostatecznie skreśliłem z moich planów. Ja też nie mam przekonania do tej postaci, choć książka mogłaby być interesująca.

Do zobaczenia, jeśli znajdziesz wolne chwile.

Zaczarowanie

Byłaś piękna jak wiosna

Piszę, piszę…

Godziny tak szybko lecą, nie wiem nawet czy to jeszcze wieczór, czy już noc? Jest cicho, mogę się skupić. Ale dlaczego nie wykańczam mojej ostatniej pracy, tylko marzę o niej…, o tej niedobrej dziewczynie.

To chyba przez tę pełnię. Księżyc świeci tak intensywnie…

Czy ona też myśli o mnie w tej chwili? Chyba nie, raczej słodziutko śpi. Moja śliczna ukochana… Tak, muszę coś dla niej „nasmarować”, jakiś wiersz, no i napisać coś miłego do tej milutkiej i niedobrej Jaskółeczki. Czy tu aby nie ma sprzeczności?

Wszystko jedno! Cały świat stoi w sprzecznościach! A razem z nim – ja sam, w sprzeczności z sobą.

Dzieje się to, czego nie zaplanowałem,
robię coś innego niż pomyślałem,
a teraz – jak zwyczajny gamoń – “wyję” do księżyca...

I to wszystko przez jakąś drobną, wiotką Jaskółkę! Nie do wiary. Nikt by w to nie uwierzył. Nawet ja sam mam z tym kłopot. Czy to się dzieje naprawdę?

Czarny Kruk

Kocham Cię, kiedy robisz omlet
i gdy rozcierasz krem na twarzy
* i gdy nie umiesz gotować

* i kiedy nie chcesz mnie całować.

Kocham cię o poranku i nocą
* gdy twoje oczy się złocą,
*
i wiosną  –  * łagodną i radosną,
i jesienią, kiedy twe oczy się zielenią
* i w południe zimowe,
* gdy pocałunki twe – majowe.

Gdy słuchasz wiatru, senna,
* i kiedy jesteś promienna,
* gdy mówisz: jestem straszek,
gdy szukasz nowych fatałaszek,
* gdy czytasz i kiedy robisz coś na drutach,
i gdy śpiewasz w nieznanych mi nutach.

Kocham cię znaną i nieznaną,
poważną, wesołą i kochaną,
i kiedy pijesz szampana
z samiuteńkiego rana…

Dla Ivy

Pocałunek wziąłem długi,
jestem już w kajdanach sługi.

Jasne u niej, jasne lica,
lekkie u niej skrzydła brwi,
świeżość u niej, jak u róży,
mężu, ją podziwiać chciej.

Jak zaperlił się, rozdzwonił,
życie za mężczyzną gonił
śmiech radosny miłowanej,
hej, innemu darowanej…

Złotem kwitną Twoje włosy,
kosmyk jeden ktoś poprosi.

Drogiej, kochanej, cudownej Ivie

Sen

Miałem sen.
Były drzewa, i dom, i góry
i wiatr, co prowadził cię ścieżką w chmury,
te chmury – to była mgła,
za nimi łąka,
jakby kończyła się rozłąka.

Odeszłaś – i znów wróciłaś,
bo życie całe mi się śniłaś,
ująłem cię lekko za ramiona
i powiedziałem: żona.

Ty powiedziałaś:
tak dziwnie mnie przytuliłeś,
bo także, miły, mi się śniłeś.
CK, 3 maja

Achatoja, 08.06.2016

Zob. inne wpisy na Blogu oraz Epizody

Kilka słów o autorze.