Moja przyjaciółko czy miłujesz Mnie?
Rozważania religijne

Czy miłujesz Mnie więcej niż inni? (GB6)

Czy miłujesz mnie więcej niż inni? To szósty wpis z tej serii. Zob. pierwszy: Dusza zapala się od duszy, jak świeca od świecy

247 – s. 51 lub 659 – s. 1971Gabriela Bossis, On i ja,  Wyd. Michalineum, Wydanie IX poprawione, 2021, Za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z 10.10.1986.

Jest różnica w zapisie tego przesłania. W małej książeczce są 3 przesłania odrębne (245, 246 i 247), a w trzytomowej współczesnej edycji, te 3 przesłania są podpięte pod jeden numer, właśnie 659, z których ostatnie jest wyróżnione boldem. Stąd nie wiem, czy należy łączyć je, czy traktować oddzielnie. Postanowiłam wpisać treść wszystkich trzech, ale odnoszę się tylko do ostatniego, bo jedynie to ostatnie wybrałam (tzn. „wylosowałam”).

[Gabriela: „Po komunii św., gdy myślałam o tym, że będę miała gościa na śniadaniu: «Przyjmując swoich gości nie musisz Mnie opuszczać. Ja również potrafię przyjmować i ugaszczać. Przebywając na ziemi, przyjmowałem wielu nieznajomych. Okazywałem im serdeczne zainteresowanie, a ci obcy ludzie odchodzili tacy szczęśliwi! Uczyń Mi ten zaszczyt, że w czasie przyjęcia zachowasz Mnie przy sobie i w sobie. Niech nie będzie w twoim życiu ani jednej chwili, w której byłbym zbyteczny. Pojmujesz, moja przyjaciółko?»

Wchodziłam po starych schodach, a na każdym stopniu: «Powiedz Mi, że z całego twojego życia teraz jest chwila twojej największej wiary, największej nadziei, największej miłości. Trzeba wzrastać z chwili na chwilę i mówić Mi o tym».

Przed obrazem Najśw. Oblicza. – «Moja przyjaciółko, czy miłujesz mnie? Czy miłujesz mnie więcej niż inni?»”]

**********************************************************************

To przesłanie jest krótkie. Są to 2 pytania: „Moja przyjaciółko, czy miłujesz mnie? Czy miłujesz mnie więcej niż inni?”

Moja przyjaciółko czy kochasz Mnie?

Wystraszyłam się tych pytań. Bo pomyślałam sobie (i zawsze w ten sposób o tym myślę), że kocham Pana Boga, chociaż to jest zupełnie inna miłość niż ta, jaką kocham moich bliskich. Dosłownie, wystraszyłam się tych pytań. Ale spróbuję się zastanowić.

Na pierwsze pytanie, czy miłujesz mnie? mogłabym odpowiedzieć, tak. Czy kochasz mnie, Boga? Tak. Bo to się wyraża w szacunku. Właśnie w szacunku i jeszcze w czymś? W wyznawaniu Boga, sama nawet nie wiem w czym jeszcze, muszę dobrze się zastanowić. Może też w tym, że deklaruję przynależność do Boga, że modlę się i nie wstydzę się do tego przyznać. Nawet sama układam modlitwy. Również chyba w tym, że zastanawiam się, jak myśleć i postępować, żeby nie obrazić Boga i nie urazić oraz – nad czym ostatnio często się zastanawiam – jak żyć, żeby to było zgodne z Jego wolą.

To niesłychanie trudne, bo najpierw trzeba tę Wolę Boga odgadnąć, poznać ją, a to – jak wiadomo – nie jest w pełni możliwe (lub w ogóle niemożliwe). Może jedynie dotykam tych tajemnic myślą, może moja dusza coś na ten temat wie i ewentualnie są jakieś „przecieki” do mojej świadomości? Czyli dość intuicyjnie.

Jednak myślę, że jeśli mi zależy na wypełnianiu woli Bożej i proszę o taką łaskę, o jakąś wskazówkę, to Bóg może mi zesłać jakąś podpowiedź.

Ja oczywiście nie jestem w stanie bardzo podobać się Bogu, bo nie jestem z grupy świętych, a nawet jestem bardzo ułomna i grzeszna. Ale sam fakt, że próbuję podążać drogą prawdy, pewnie już się liczy?

Z tym, że muszę zaznaczyć, tej prawdy poszukuję w sobie, poprzez modlitwę i kontemplację oraz poprzez rozmowę z Bogiem. A właściwie to jest mój monolog – w nadziei, że Bóg tego wysłuchuje (może chociaż czasami?) i widzi moje zaangażowanie.

Zatem w tym wszystkim objawia się moja miłość do Boga (Jezusa, Ducha Świętego, różnych Świętych, Aniołków i Archaniołów).

Ale z pewnością to nie jest ta sama czy taka sama miłość, jak miłość do ludzi, z krwi i kości, których widzę, czuję i znam ich potrzeby oraz ogólnie wiem, jacy są. Bóg jest dla mnie Wielką Tajemnicą.

Jak kochać Boga?

A drugie pytanie jest jeszcze trudniejsze. To znaczy, samo pytanie nie jest trudne, ale odpowiedź na nie jest trudniejsza. „Czy miłujesz mnie więcej niż inni?” Pomyślałam sobie, po pierwsze, nie wiem, ile miłują, kochają inni Ciebie, Panie Boże. Jak miłują? Myślę, że to jest bardzo głęboko osobista wiedza, którą każdy skrywa i nie obnaża się z tym, jak bardzo kocha Boga oraz w jaki sposób go czci. Jeśli w ogóle potrafi tę miłość określić sam dla siebie. Muszę się zastanowić.

A inni? To kto?

Widzę, że są różnie wierzący. A wokół mnie mnóstwo ludzi mało wierzących i niewierzących. To moja taka pobieżna opinia. Chociaż nie wiem, co „siedzi” w ich duszy. Bo to, że ktoś chodzi do Kościoła, to niewiele znaczy, a może i wcale? Niektórzy mówią odważnie, że są ateistami. Niektórzy mówią, że są wierzącymi. Rzadko ktoś mówi, że jest głęboko wierzący i na co dzień to pokazuje. Jedynie między bliskimi toczą się rozmowy na ten temat.

Jednocześnie nie wiem, czy wiara w Boga, deklarowana bądź nie, jest jedynym (i czy w ogóle jakimś?) miernikiem tej miłości, o której tu mowa.
Jeśli jednak jest jakimś miernikiem miłości do Boga, to przecież nie wiadomo, jak?, w jaki sposób, ktoś kocha Boga?

Jedynie bardzo bliscy mogą wiedzieć, jak ktoś kocha Boga i to też jedynie bardzo powierzchownie. Jak mam to sprawdzić czy więcej kocham, czy mniej? Czy wystarczająco, czy też za mało? Nawet ziemskiej miłości np. kobiety do mężczyzny nie można porównywać z miłością innej kobiety do jakiegoś mężczyzny. Tego nie da się porównać. Tego nie można zmierzyć.

Dlatego na to pytanie nie mogłabym udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi. Nie wiem, co na to odrzekła Gabriela, bo nic na ten temat nie ma.

Może Jezus chciał jedynie, żeby się nad tym zastanawiała?

Ja też zaczęłam się zastanawiać i wystraszyłam się. Pomyślałam sobie, że ja prawdopodobnie za mało kocham Pana Boga. Że pewnie mogłabym więcej i bardziej żarliwie. Mogłabym tu przytoczyć różne przykłady, ale może wskażę tym razem, modlitwę.

Jeśli pomyślę, że za mało czasu poświęcam na modlitwę, czytanie Biblii, to pojawia się też pewien kontrargument. Można się z nim spotkać, w wypowiedziach niektórych duchownych lub tekstach religijnych. Że nie potrzeba za dużo mówić (modlić się) do Boga, że wystarczy jedno szczere słowo, żal za winy, postanowienie poprawy itp. Że jakaś nadmierna paplanina nie jest potrzebna. Ale jak to ustalić? I znów tutaj można działać jedynie „na wyczucie”, intuicyjnie i czekać ewentualnie na jakiś wewnętrzny impuls, który coś nam podpowie.

**************************************************************************

Nie odnoszę się – jak wspomniałam na początku – do tych dwóch notatek, przesłań wcześniejszych, bo nawet nie wiem, czy łączyć je z sobą czy nie. A przyznam, że są dość dziwne, zwłaszcza pierwsze przesłanie. Później się zastanowię i być może wrócę do tego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *