
Myśl tylko o miłości (GB5)
Myśl tylko o miłości
Przesłanie 125 (8 czerwca. Na wsi)1G. Bossis, On i ja, s. 54, t. I. Chodzi o rozmowy Jezusa z Gabrielą. Zobacz pierwsze przesłanie: Dusza zapala się od duszy
brzmi tak: „Nie zatrzymuj się na drobnych szczegółach życia. Myśl tylko o miłości: tej, którą otrzymujesz ode Mnie i tej, którą Mi dajesz”.
Na podstawie tego przesłania, próbowałam przemyśleć coś w moim życiu. Nie jest to tylko coś dla Ciebie, panie Boże, wskazówka, jak odnosić się do Ciebie, ale też wskazówka dla mnie, dla mojego życia. Że nie mam się zatrzymywać na drobnostkach, nieważnych szczegółach życia. Chociaż, prawdę mówiąc, co jest nieważne rozmyślania i zabiegów, dowiaduję się często później. Nawet po wielu latach. Czasami coś zbagatelizowałam, a co później okazało się istotne, choć zostało zaniedbane.
Przyznaję, że rzeczywiście rozpamiętywałam prawie wszystko i nawet takie najdrobniejsze szczególiki: kto co powiedział, kto co zrobił albo nie zrobił i dlaczego? Co ja sama zrobiłam, co powiedziałam… I po co? Dlaczego coś zrobiłam, a coś innego zaniechałam? Dlaczego podjęłam taką a nie inną decyzję, która może byłaby lepsza? Jak wyglądałoby moje życie, gdybym wtedy podjęła inną decyzję, którą też rozważałam, a ta podjęta okazała się nietrafiona. Wiecznie sobie coś wyrzucałam. Starałam się wciąż być inna, lepsza, a to niekiedy lub nawet często nie udawało się. Miałam do siebie wciąż pretensje, że jestem daleka od doskonałości. (Zresztą nadal…)
Ponadto, miałam wciąż liczne wątpliwości i wiecznie analizowałam coś z mojego życia. To zabierało mi czas i energię. Nie pozwalało się też ucieszyć z tego, co mam, kim jestem itp., itd. oraz zająć się wyłącznie ważnymi rzeczami – tak, jak teraz je rozumiem.
Jeszcze niedawno zatrzymywałam się na drobiazgach i je roztrząsałam.
Nawet stworzyłam sobie taką małą teorię, że życie składa się właśnie z drobiazgów. Że kształtują one naszą świadomość, nasz charakter, naszą mentalność i mówią zarazem coś o świecie i o ludziach. W rezultacie także o nas samych.
Jednak, odeszłam od tej teorii, bo zauważyłam, że jakieś drobiazgi, które wytrąciły mnie z równowagi, po pewnym czasie nie miały już żadnego znaczenia, a sprawy często potoczyły się całkiem inaczej. A to znaczy, że nie warto było pochylać się nad czymś i martwić o coś, co okazywało się w przyszłości mało lub wcale nieistotne.
W dodatku coś nad czym pracowałam, a co miało służyć mojej przyszłości, okazało się nieprzydatne, ponieważ przyszłość potoczyła się innym torem.
Mam dwa inne skojarzenia z treścią tego przesłania.(1) Takie zdania mógłby wypowiedzieć również jakiś mężczyzna do kobiety (a nie Jezus do Gabrieli, co omawiam w tym Wpisie). Wówczas kobieta mogłaby tłumaczyć się podobnie, jak ja, odnosząc się do szczegółów życia lub powiedziałaby zupełnie coś innego. To drugie zdanie: myśl tylko o miłości, jaką ode mnie otrzymujesz i jaką ty mi dajesz – mogłoby nawet jej się bardzo spodobać. Jednak wiedziałaby, że i tak musi zrobić wiele innych rzeczy w domu i dla rodziny oraz mnóstwo spraw załatwić i przemyśleć. Również w pracy musiałaby się oderwać myślą od ukochanego mężczyzny, bo nie wypełniałaby należycie swoich obowiązków. (2) Zastanawianie się nad drobnymi szczegółami życia chyba niekiedy może mieć sens, gdy wykorzystuje to psychologia, jeśli chce pomóc jakiejś osobie z problemami. Wówczas psycholog „wchodzi” właśnie w te „drobne szczegóły życia” pacjenta lub klienta, a ten roztrząsa każdy szczegół ze swojego życia, bo inaczej nie byłoby możliwe udzielenie mu pomocy. |
Przemyślałam to gruntownie i zaczęłam prezentować inną postawę, bardziej wyważoną. Dociekałam, czy to może mieć jakieś znaczenie dla mojego życia, dla przyszłości, dla mojego rozwoju?
Szybciutko analizowałam jakieś zdarzenie i – jeśli uznałam to za mało istotne – mówiłam: jakie to ma znaczenie dla wieczności?
Dotyczyło to zwłaszcza relacji z otoczeniem. Znajomi i przyjaciele, na takie moje słowa, uśmiechali się trochę, ale często przyznawali mi rację. Że to dobra postawa, bo nie eskaluje konfliktów, a ja jawię się jako silna osobowość. Że potrafię przejść nad czymś, do „porządku dziennego”, co innych rozpala „do czerwoności”
Może z tą silną osobowością jest mała przesada, zdarzają się bowiem rzeczy, które wciąż mnie zastanawiają i wciąż dziwią. Zarówno u innych, jak i u mnie. A to znaczy, że trzeba wciąż nad sobą pracować. Czasami usprawiedliwiam się, że mam po prostu taką analityczną naturę.
Dobrze. Ale nie zatrzymuj się na drobnych szczegółach życia i co więcej, nie rozpamiętuj ich – tak sobie głośno mówię. Zwłaszcza spraw nieuchronnych oraz tych, już dokonanych. To niepotrzebny balast, który cię (czyli mnie) wstrzymuje i opóźnia wszystko inne. A to inne może byłoby wielce interesujące?
Przesłanie Gabrieli jest króciutkie, ale okazało się dla mnie przydatne, a właściwie pierwsze zdanie.
Myśl tylko o miłości
Druga część przesłania: „Myśl tylko o miłości: tej, którą otrzymujesz ode Mnie i tej, którą Mi dajesz”, jest natomiast dla mnie prawie niemożliwa do przyjęcia. Nie jestem w stanie myśleć wyłącznie o tym (czyli o miłości Jezusa do mnie i mojej do Niego), bo moje życie musiałoby stanąć w miejscu. Mam tyle spraw do zrobienia, do przemyślenia i każdy inny człowiek. Są także relacje z ludźmi, z mężem, z rodziną, jest praca i obowiązki, opieka nad dziećmi itp. A przecież tak właśnie Bóg to nasze życie „pomyślał”. Nawet w klasztorach zakonnicy zajmują się wieloma różnymi rzeczami, chociaż prawdopodobnie znacznie więcej i częściej zwracają się do Boga.
Owszem, pewnie za mało zastanawiam się nad tym, co otrzymuję od Boga. Również za mało przykładam uwagi do miłości, którą powinnam obdarzać Jezusa. Jednak świat jest tak, a nie inaczej skonstruowany i tak funkcjonuje, że pochłania mi to dużo energii i czasu. Chociaż, z pewnością mogę dołożyć starań, żeby częściej i więcej „kontaktować” się z Bogiem.
Ale przecież nie może to być „tylko”! Nie sądzę poza tym, aby Jezus tego od nas w takim wymiarze wymagał. |
Być może to zdanie jest jedynie niezręcznie skonstruowane.
Gdyby zmienić „tylko” na „więcej”, „znacznie więcej” – to byłoby fantastyczną, przydatną i odpowiednią wskazówką. |
Cała ta wypowiedź jest jakby niedopowiedziana
Nie wiadomo czy Gabriela o coś zapytała lub może zastanawiała się nad sprawami życiowymi zbyt dużo i Pan Jezus zareagował. Ale i tak tylko to pierwsze zdanie jest ważną podpowiedzią, żeby zatrzymywać się wyłącznie na rzeczach większych i poważnych, a nie na szczegółach.
Jeśli chodzi o drugie zdanie, to zastanawiam się, co mogłoby wynikać z tego przesłania (zakładając oczywiście, że Jezus rzeczywiście takie zdanie wypowiedział).
Czy Jezus mógłby sugerować, żeby nie zakładać rodziny, nie mieć męża, przyjaciół, pracy itp., a tylko modlić się, kontemplować, rozważać aspekty religijne? Czyli, właściwie, żyć w zakonie i w klauzurze (w odosobnieniu), i nawet nie w zakonie otwartym z jakąś określoną działalnością kierunkową. A z czego się utrzymywać? Może z jakiejś pracy wewnątrz zakonu, której produkty można by sprzedawać i w zamian otrzymywać rzeczy, produkty potrzebne do życia, do egzystencji, tu na ziemi?
A co z prokreacją? Czy ma nie istnieć? Ludzkość musiałaby wówczas wyginąć, a chyba nie o to chodziło Jezusowi? Ale może to przesłanie skierowane jest wyłącznie do Gabrysi, która żyła samotnie jako syngielka (zdaje się była tzw. świecką zakonnicą). A z czego się utrzymywała? Muszę zajrzeć do życiorysu. Uwaga – na dole wpisu.
Przychodzi mi jeszcze jedna (nikła) myśl do głowy, taka bardziej ogólna. Że nie powinniśmy zajmować się tak bardzo sprawami ziemskimi, materialnymi, a myśli nasze skierować w dużo większym stopniu na sprawy ducha i ewentualnej wieczności. Bo przecież te ziemskie sprawy przeminą prędzej czy później, ale mamy szanse na wieczność. Jak ją rozumieć? Tego nie wiem. I przyznam, że im więcej o tym rozmyślam, „wpadam w jeszcze większy dół”, z którego jeszcze trudniej się wydobyć. Oczywiście chodzi o „dół myślowy”.
Uwaga
Przejrzałam sporo (może nawet wszystkie) strony w Internecie, w których jest cokolwiek o jej życiu. Wszystkie one, niestety, są bardzo powierzchowne. Właściwie mówią wyłącznie o charakterze Gabrieli, o jej uzdolnieniach, o jej czarze, jaki rozsiewała itp. Tylko w jednym chyba jest wzmianka, że szyła czy przygotowywała (też!) odzież liturgiczną dla misji. Ale, czy z tego mogła się utrzymać? Wątpię.
Napisałam „też”, gdyż w większości autorzy podają, że pisała sztuki teatralne, nie jakiegoś wielkiego formatu, ale dla dzieci, prezentowane później w ośrodkach religijnych lub w kościołach. A więc chyba nieodpłatnie. Sama też w nich występowała. Jeździła ponadto ze swoimi sztukami i zespołem po całym świecie (Ameryka Pn., Afryka, no i Europa), ale skąd miała na to środki?
Wiadomo, że pochodziła z bogatej mieszczańskiej rodziny, ale mieszkała sama, uprawiała ogród, miała nawet służącą, z której później zrezygnowała (ale to są już notki z mojej książki). Dlaczego to dla mnie jest ważne? Chciałabym jak najwięcej wiedzieć o osobie obdarowanej tak niezwykłą mistyką. Ponadto, miała czas, aby zająć się rzeczami ją fascynującymi i nie musiała zadręczać się jakąś wyczerpującą pracą.
Zawsze mam niedosyt, gdy źródła prezentują jakąś tylko jedną stronę osoby – w tym wypadku świętość Gabrieli, przy tym jej niezwykłe usposobienie. A przecież osobowość człowieka jest niezwykle bogata i różnorodna.
Zob. przesłanie pierwsze: Dusza zapala się od duszy (GB1)
Wpisy o podobnej tematyce
