Suplementy zamiast jedzenia
Suplementy zamiast jedzenia
Maja i Leon
– Majeczko, to co mamy dzisiaj do zjedzenia? Bo już jestem głodny.
– Zaczekaj, zaraz zerknę do kartki, bo tak z pamięci, to nie wiem… Za wcześnie wstałeś, to marudzisz. Mógłbyś sam już coś przygotować.
– Ale ostatnio, to my jemy takie skomplikowane rzeczy, że ja nie dam rady.
– No dobrze już idę do kuchni. … Mamy tak: szpinak i może jajko gotowane.
– A co dalej?
– Dalej, to możemy do tego dodać pomidorka i odrobinę oliwy z czarnuszki.
– Tej niedobrej?
– No co ty mówisz, przecież ona bardzo zdrowa.
– Być może, ale taka niesmaczna.
– Leosiu, przecież postanowiliśmy odżywiać się zdrowo, bo już dopadły nas różne dolegliwości, a co będzie za 50 lat?
– Uuuu, to aż tyle chcesz żyć?
– No nie wiem, ale wolałabym nie chodzić po lekarzach, tak, jak nasi rodzice.
– Kiedyś mówili: „grób cię wyleczy”, a teraz mówią: jak chcesz się wyleczyć, zajrzyj do Internetu. Gorzej, jak ktoś nie ma Internetu.
– To się ciesz, bo ja właśnie zaglądam i …
– I mamy taki efekt, że muszę pić i jeść jakieś świństwa.
– Leosiu, nie marudź, sam tego chciałeś.
– Okej, okej, dawaj, co tam masz.
– A widzisz ile mnie to kosztuje? Czasu i pilnowania tego wszystkiego? Cały czas coś przygotowuję. To picie, to coś innego…
– Oj Majeczko, chyba nie mówisz o nakładaniu na talerzyki tych wszystkich tabletek?
– To nie są tabletki, tylko suplementy! I zobacz, jak ładnie wyglądają. Kolorowe…
– Rzeczywiście, nawet dobrze się je łyka w tych osłonkach.
– A szpinakiem i jajkiem, to je popychaj.
– Czyli, co tu jest daniem głównym?
– No tak naprawdę, to suplementy. Zobacz, to masz na wątrobę – Hepa-coś tam, to na oczy – bo już okulary zakładasz do czytania, to brązowe, to jest na pamięć…
– Ale ja mam dobrą pamięć, na razie.
– Owszem, ja też nie narzekam, ale jeśli zawczasu nie będziemy o to dbać, to potem może być za późno.
– To daj mi Majka jeszcze coś na stawy, bo wiesz, po tym ostatnim spacerze zaczął mnie boleć staw w prawej kostce. Mówiłaś, że coś masz.
– No jasne, kolagen. Jeszcze weźmiemy luteinę – ale zaraz na co to jest? Czytaj…
– Poprawia ostrość widzenia…
– Aha, to już nie musisz, bo w tym, co wziąłeś na oczy jest chyba ten składnik? No oczywiście, że jest! I zobacz jeszcze jakaś ze-a-ksan-tyna i coś jeszcze…
– To może wezmę, bo tam pewnie tego drugiego składnika nie ma.
– Dobrze. Chyba nie zaszkodzi. Tam są inne składniki, chociaż jest luteina, ale to nic. Będziemy mieli lepszy wzrok.
– A słyszałeś, co babcia powiedziała? O wzroku? Że bardzo słabo widzi, nawet w okularach, ale twierdzi, że to może i dobrze, bo nie widzi zmarszczek na twarzy.
– I kurzu, więc nie musi sprzątać.
– Ile wzięliśmy tych tabletek?
– A ty nie liczyłaś? A czy to takie ważne?
– Nie wiem, ale pomyślałam, żeby nie przekraczać dziesięciu. Resztę możemy wziąć na przykład za jakieś 2 lub 3 godziny.
– Czyli, że nie będzie nic innego przed obiadem?
– A co byś chciał? Oprócz oczywiście witamin.
– Może jakiś deserek?
– Deserek? A słyszałeś, co ten mówił na YouTubie?
– Tak, że to żywność przetworzona i zawiera jakiś glutam czy coś takiego.
– No właśnie. Jeszcze mówił, żeby zażywać jakieś foliany…
– A co to jest Majeczko?
– Nie wiem, ale nazwa ładna, nie?
– Ach, jeszcze jakiś płyn, ale nie wiem, czy możemy wypić odrobinę kawy? Taka powolna jestem…
– Ten jeden mówił, żeby nie pić, ale drugi mówił, że można. I że to nawet pomaga na coś. To którego będziemy słuchać?
– Nie wiem Leoś. Taki jeden mówił kiedyś, żeby jogurtów nie pić, bo to żywność przetworzona i ma cukier. A w innym odcinku mówił, żeby właśnie pić jogurt. Że ma mnóstwo witamin.
– A tak, pamiętam – no widzisz, że mam pamięć – radził pić tylko kefir i to na noc.
– Ale, jak ja mam pić kefir na noc? Przecież będę musiała wstawać siusiu i się rozbudzę.
– Ja nie będę ich słuchał tak dokładnie i wypiję ten kefir na jakieś 3 godziny przed. Chyba nie szkodzi, co?
– Ja już się martwię, co zrobić na obiad, żeby nie było smażone i przetworzone…
– I pamiętaj, niedużo węglowodanów.
– Obiadku będzie niedużo, ale weźmiemy suplementy, no bo coś trzeba jeść. Chociaż boję się, jak to będzie z błonnikiem, mówili, że jest tylko w warzywach, chyba? Ale warzyw też nie możemy za dużo, bo to węglowodany i mają cukier. Nie mówiąc już o owocach…
– Nie przejmuj się, przecież mówiłaś, że mamy jakieś tabletki z błonnikiem.
– A tak, rzeczywiści. To mamy rozwiązanie.
– Majka, a dasz kawałek jakiegoś mięska?
– Tak, ale ugotowanego na parze, niestety.
– No trudno, nie jest smaczne, ale nie mamy wyjścia. Od smażonego możemy dostać raka.
– Tobie, jak zwykle dam filet, a ja udko. A jakie warzywko? Mam ziemniaczki, mogę posypać je koperkiem.
– A polejesz je czymś? Bo tak same, to już mi nie wchodzą. Tak, tak, wiem, co powiesz, że sosiki są „be”.
– Nawet dwa razy „be”. Taki jeden to wciąż mówi, jakie są szkodliwe.
– To słuchaj, może nie będziemy go już oglądać? Wyszukaj jakichś innych, co będą lepiej mówić.
– A wiesz, że ja już szukałam? Ale oni wszyscy mówią jednym głosem, jakby się umówili. Wszystko, co do tej pory było smaczne, to teraz jest niezdrowe. A widzisz, jaka jest służba zdrowia? Nie pomogą nam. Jesteśmy zdani na Internet.
– To już trudno, musimy jakoś się ratować.
– O rety, jeszcze zapomniałam o witaminie D!
– A musimy teraz?
– A kiedy widziałeś słońce? Bo ja nie pamiętam, kiedy był słoneczny dzień. Jak nie będziemy tego brać, to zachorujemy na cokolwiek, bo nie będziemy mieć odporności.
– Fatalne to życie. Tak było przyjemnie coś dobrego zjeść, a teraz musimy nałykać się tylko tych suplementów, bo wszystko inne jest niezdrowe.
– No nie, nie masz racji, szpinak i jarmuż są zdrowe. No i rukola i coś tam jeszcze. Nawet można pomidory. A na kolację zrobię ci czerwonego buraczka. Mówili, że koniecznie trzeba jeść buraczki. Że są dobre na wszystko.
– A zapomniałaś, ile one mają cukru?
– No rzeczywiście i nawet mówili, żeby po 16⁰⁰ czy 18⁰⁰ już nie jeść nic słodkiego.
– Tylko magnez i coś na spanie.
– No nie, to nie wszystko. Musimy jeszcze wziąć selen i potas.
– A kiedy ja zacznę brać coś na włosy? Zobacz, jak mi się przerzedziły.
– Nie, nie widać – chyba nie będziesz łysy. Ale oczywiście możemy coś brać. Są takie na włosy i na skórę, to i mnie się przyda.
– Majka, czy ty widzisz też to, co ja? Próbują odzwyczaić nas już pomału od jedzenia i przejść na tabletki. Suplementy zamiast jedzenia.
– Chyba rzeczywiście. Najpierw myślałam, że to może i dobrze, bo będę miała mniej gotowania i zakupów, ale widzę, że nawet więcej czasu spędzam w kuchni. Żeby pilnować wszystkiego, co mamy zażyć i kiedy? Jedne suple musimy dwa razy dziennie, inne raz dziennie, te nie łączyć z tym, a inne łączyć z czymś innym; jedne po jedzeniu, inne przed jedzeniem…
– A co było przed jedzeniem? Bo ja chyba zapomniałem i dopiero wszystko popychałem tym szpinakiem.
– No przecież morwa! To na cukier. Chyba braliśmy?
– A ten cukier, to niby gdzie był, skoro my prawie nie mieliśmy normalnego śniadania.
– A w szpinaku! I przecież zjadłeś jedną maleńką kromkę żytniego chlebka na zakwasie, pociągniętego cieniutko masełkiem.
– Zobacz, już zapomniałem. Chyba muszę więcej brać tego supla na pamięć.
Zob. też z tej samej Kategorii – Dygresje: Czas płynie a człowiek wraz z nim
oraz W serialowej sieci. Czarna czy ruda? I gdzie jest Ania?