Twoje zwątpienia (BJ16)
Twoje zwątpienia. Niepokoi mnie twój nastrój.
Dzień dobry, Jaskółeczko!
Jaki masz dzisiaj humor i jak się miewa Twój „charakterek”? Czy jest nachmurzony, jak jesienny poranek?
Zaniepokoił mnie Twój poniedziałkowy nastrój, ten pogrzebowy Asnyk i Twoje słowa: „nic mi się nie udaje, znowu znalazłam się w ciemnym zaułku, znowu żadnej jasnej myśli”. Dziewczyno najmilsza, zlituj się nad samą sobą. Równie dobrze mogłaby płakać nad swoim odbiciem Afrodyta.
A przyszłość? A to, czego byś chciała? Jeśli pewne fragmenty życia wydają Ci się zbyt dalekie teraz, to i tak musisz wyjść ze swoich ciemnych tuneli ku światłu. Jesteś słoneczna i ciemność jest Twoją antytezą.
Czujesz zło posiadania świadomości? Ja też to czuję, czasami zazdroszczę prostaczkom, chciałbym być jednym z nich, ot, mieć tylko wiedzę, byt i trawienie, zwyczajnie. Ale to tylko chwile… Jesteś skazana na rozum, Kochanie. A Twoja młodość skazuje Cię na przyszłość. Czarodziejko – na przyszłość. Ivo, dumna i cudowna dziewczyno. Czego chcesz naprawdę? Tego co intelektualne, czy tego, co materialne? Jednego i drugiego + szczęścia. To trudne równanie. Zapowiada mnóstwo skomplikowanych redukcji i przekształceń. Ostrożnie, Jaskółeczko.
Czarodziejko, Jaskółko, Jaskółeczko, kiedy zaczniesz coś pisać? Czy wybrałaś już jeden z wielu, wielu Twoich problemów?
Kocham Cię, Jaskółeczko. Nawet, kiedy mnie drażnisz.
CK
Jako uznany literat, muszę dostojnie paradować.Nigdy nie wiadomo, kto akurat mnie obserwuje. Może ktoś mnie rozpoznaje? Z pewnością! Muszę zatem trzymać fason. Mmmm…, a jakby moje „aktywa” urosły, gdyby tak zobaczyli mnie ze śliczną, smukłą Jaskółeczką! Plotki od razu by się rozeszły. Wszyscy koledzy by mi zazdrościli, a kobiety natychmiast dostrzegłyby mój nieodparty urok. Wtedy dopiero mógłbym wypiąć pierś, i może nie mówiliby już, że jestem niesłusznie „nadęty”, jak teraz. Chociaż, muszę uważać, ona nie lubi nadętych facetów. Mówi, że żaden zaszczyt, wysoka pozycja społeczna nie upoważnia do nadmiaru dumy, do zadzierania głowy i patrzenia z góry na innych.– Istota rzeczy leży na ulicy, na polnej drodze, może nawet w kałuży… – recytowała z przekonaniem. – Ten, kto patrzy w niebo umie zejść też na ziemię, nie z samej mgły jesteśmy stworzeni… Chociaż trudno połączyć te dwa tak nieprzystające do siebie wymiary i tak trudno złapać równowagę… – spojrzała na mnie i z troską zapytała:– Rozumiesz, co mam na myśli? Słabo sobie z tym radzę. Znajomi mówią, że bujam w obłokach, że powinnam zejść na ziemię, ale oni nie są zbyt wnikliwymi obserwatorami – zaśmiała się krótko – to już ty bardziej… – spojrzała na mnie z podniesionymi brwiami, pytająco. No tak. Po co ja właściwie próbuję ją zharmonizować, ma na to jeszcze czas. Gorzej jest chyba ze mną – pomyślałem. Próbuję jej wytłumaczyć to, czego sam nie bardzo rozumiem, co mnie przerasta na tyle, że do tej pory czuję się rozdwojony. Gdy wchodzę w świat moich bohaterów, wydaje mi się, że żyję ich życiem, a nie swoim, że często wolę być u nich niż u mnie. Obym się nie zagubił w tych, tak odmiennych, rzeczywistościach. Łapię się na tym, że coraz częściej przenoszę się do świata moich bohaterów, że czasami ich realia przenoszę do mojej rzeczywistości, a tu nic z tego nie pasuje!No proszę, taka mała Jaskółeczka, a też może dać do myślenia. Byłem pewien, że to ja próbuję uporządkować jej życie, a tymczasem ona zupełnie bez wysiłku otworzyła drzwi do moich wątpliwości, do których nie często zaglądam. Odpowiedziałem zatem szczerze: – To niezupełnie tak! To znaczy… – tu musiałem się zastanowić – istnieje przecież jakiś pierwiastek duchowy, psychiczny czy psychologiczny…, coś, co nie jest fizyczne, materialne… A jak my to nazwiemy, i czy wiązać to z religią, z Bogiem itp., to już inna sprawa – chyba udało się uciec mi od tematu, dość niewygodnego dla mnie. Nie chcę o tym z nią rozmawiać, nie teraz jeszcze. Boję się, żeby nas to nie poróżniło. Czarny Kruk |
Twoje zwątpienia
Widziałaś świat nieba. Było puste.
Widziałaś słońce. Było martwe.
Gwiazdy starte były z niebios
jak ze szkolnej tablicy,
w którą wpatruje się dziecinna ludzkość.
Samotność była jak trwoga,
jako krzyk w ciemności,
jak nieskończoność drogi
pożółkłych liści.
Pustka była tak przejmująca,
jako ciało bez serca,
a myśli – jak pusty wiatr
rzucony w przestwór
ręką boskiego biologa.
O czym szeptałaś?
Zapomnienia.
Dlaczego wszystko boli.
Czemu nie wiem niczego na pewno?
Czemu nie widzę jasności dnia?
Spokoju, piękna Jaskółeczko,
unikaj zdradzieckich sieci zwątpienia
i kuszącej złudy mroków.
Twoje oczy są ogromne jak świat
i jako świat – piękne.
Dzień zapali się,
lekkim krokiem nadejdą dwie miłe panny,
Radość i Nadzieja.
A po drodze…
A po drodze, Jaskółeczko,
może spotkają trzecią pannę.
Miłość.
Dla Jaskółki – Czarny Kruk